emailFB instagram

01 lipca 2015

Dni adaptacyjne w przedszkolu w grupie trzylatków

Maciuś długo wyczekiwał, kiedy pójdzie do przedszkola do dzieci bawić się. Jednak kiedy na stronie przedszkola, do którego od września nasz pierworodny będzie uczęszczał, przeczytałam, że są zorganizowane dni adaptacyjne bardzo ucieszyłam się :) wiedziałam, że spodoba mu się, bo nasz syn to dusza towarzystwa, a tym bardziej, jak uczestniczą w nim inne dzieci. 


O dniach adaptacyjnych uczyłam się na studiach na zajęciach pedagogiki wczesnoszkolnej, więc wiedziałam co po części będzie czekało Maciusia. Edukacja powiązana z zabawą - to jest to, co od dawna już z nim praktykuję i wychodzi nam to na plus, bo wchłania wiedzę i nowe słowa jak gąbka. 

Pierwszy dzień Maciuś spędził wraz z rówieśnikami w sali. Była to zabawa, która trwała 1,5 godzinki pod opieką rodziców. Ze względu, że miałam kolejną wizytę położnej u naszego Bartusia, na zajęcia Maciuś poszedł z mężem. Jak to oboje stwierdzili - robią męski wypad :)




Jak mąż zdał mi relację z pierwszego dnia, to na samym początku Maciuś nie chciał za bardzo bawić się w grupie. Ale po jakiś 15 minutach przełamał się, więc pierwsze koty za płoty! Zabawa w odgadywanie kolorów i razem z dziećmi zachęciły go do uczestnictwa w zajęciach. W każdym razie wrócił do domku zadowolony i chciał jeszcze... ;)




Jak widać na powyższych zdjęciach kolejny dzień, to zajęcia na placu zabaw wśród swoich grup. Tu już Maciuś z miłą chęcią uczestniczył w zajęciach i co jeszcze - nie chciał wracać z powrotem do domu. Powiem tak - na placu zabaw czuje się jak ryba w wodzie. Często chodzimy z Maciusiem na pobliski plac zabaw i na dodatek często wyjeżdżamy na wieś do moich rodziców, gdzie całymi dniami przebywa praktycznie na dworze. 
Tak czy inaczej zabawa wczoraj na placu zabaw była przednia. Również były zabawy w kolory i nazewnictwo podstawowych kwiatków. Odwiedziłam na spacerku z Bartusiem ich na placu zabaw, co Maciusia bardzo zaskoczyło. Był zadowolony również z mojej obecności, aczkolwiek wszystko obserwowałam z boku. 

Jesteśmy z mężem bardzo zadowoleni, że takie coś jak dni adaptacyjne dla przedszkolaków istnieją. My - rodzice możemy zobaczyć jak nasze pociechy uczestniczą w zajęciach i jak się zachowują w obecności innych dzieci oraz przyszłych nauczycieli. Natomiast dzieci maja mega frajdę, tym bardziej, że nie mogą doczekać się wyjścia do przedszkola... ;)

A z zajęć adaptacyjnych została nam pamiątka
 - pierwsza praca Maciusia :)


Najważniejsze, że synek zadowolony i czeka na kolejne przygody w przedszkolu, które zacznie od września. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Printfriendly